środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 2



*Jorge*

Dochodzimy do domu mojej dziewczyny, nic a nic się nie odzywając, zapadła cisza , której każdy z nas bał się naruszyć.w końcu ja się odważyłem.

-Stephi, nie wiem czy już ci to dziś mówiłem, ale pięknie wyglądasz.
-Dziękuję, ty też- i znów grobowa cisza.
-O już jesteśmy.-właśnie weszliśmy do domu Stephi.
-Widzę.-odpowiedziała ze smutkiem w oczach
-Stephi co się dzieje? przez reszte wieczoru się do mnie nie odzywałaś.
-No bo Jorge ja..-mówiła ze strachem w oczach.
-Co ty?-mówił również ze strachem.
-Już nic, jutro ci powiem bo jest już późno.
-No dobrze skoro tak chcesz, gdzie mam spać?
-Ze mną- powiedziała to tak jak nigdy.
-A ja z uśmiechem wszedłem  do jej pokoju.


*Martina*
Siedzimy, rozmawiamy , śmiejemy się, mogę przyznać że ten wieczór jest udany, Fede zawsze zgrywał głupka przed tatą, a ja się śmiałam w niebo głosy.Nagle zadzwonił mi telefon, a w słuchawce słyszę krzyczącą na mnie Mechi
-Gdzie jesteś?-wykrzykiwała do telefonu Mechi.
-No w domu , na kolacji, nie pamiętasz?
-A ty nie pamiętasz że dzisiaj jest sylwester?
-O boże na śmierć zapomniałam. już się zbieram.


*Lodo*
Jesteśmy wszyscy na imprezie u Mechi, no prawie wszyscy, bo nie ma Jorga i tej jego lalunii, a no i Tini i Fede, mam nadzieje że będą. Czuję jak ktoś mnie łąpie od tyłu.Ale wiem czyje to są ręce.
-Marco?
-A jak myślisz- zaczoł wymrukiwać mi do ucha słodkie rzeczy, jak ja to kocham.
-Zatańczymy?
-Jasne, z moją pięknością zawsze.

*Mechi*
Gdzie oni są, już dawno powinni być. Nagle podchodzi do mnie chłopak którego się nie spodziwałąm.
-Tomas?
-Czy mogę prosić panią do tańca?- muwił, ale ja byłam tak zszokowana, że dopiero po paru sekundach odpowiedziałam
-Z chęcią.

*Alba*
Fajna zabawa, ale nie podoba mi się w niej jedno, że Facudo przyszedł dziś z Candlelarią. W kurza mnie to bardzo bo on mi się bardzo podoba. No cóż takie jest życie. idę się czegoś napić, bo i tak to ostatni dzień w którym możemy wypić bo po Sylwestrze nagrywamy Violette 3 , no a więc do dzieła.

*Jorge*
Zbliżam się do Stephi, i całuję ją po szyi, i schodzę co raz niżej, i ściągam z niej ubrania, ona nie pozostaje mi dłużna i ściąga ze mnie kolejne warstwy, jak zostałęm w samych bokserkach, a ona w bieliźnie, mój kolega w gaciach zaczął wstawać do góry, a się tylko zaczerwieniłem. Ona bez żadnych skrupułów, zdjęła ze mnie gacie, a ja zdarłem z niej bieliznę, i staliśmy się jednością.Ale ten raz nie był taki magiczny.
-Wszystko dobrze?-zapytałem .
-Tak, tylko muszę ci coś powiedzieć, i chyba cię to nie zadowoli.-mówiła smutno
-Powiedz.
-Ja cię zdradziłam.-normalnie mnie zatkało.
-Z kim?
-Z Diego.
-I po tym wszystkim co razem przeszliśmy, ty mnie zdradziłaś, przed chwilą się z tobą kochałem, a ty co ?
-Jorge to był nasz ostatni raz, ale nie był taki jak zawze był inny, zrozumiałam że zakochałąm się w Diego.
Nie wytrzymałem, wybiegłem z jej domu, muszę wszystko przemyśleć..Nagle dostałem sms, od Mechi, dziś jest u niej impreza, dobra idę się szykować , muszę o niej zapomnieć.


*Martina*
Już dochodzę do domu Mechi z Fede, i rozmyślam jak tam będzie. Gdy weszliśmy do domu, z wszystkimi się przywitaliśmy.Zauważyłam siedzącego smutnego Jorga w koncie na kanapie. Postanowiłam że do niego podejdę.
-Cześć Jorgee.-potknęłam się o próg, i leciałam na ziemie skuliłam się żeby nie czuć bólu, ale jednak w ogóle nie wylądowałąm na ziemi tylko w ramiona Jorga.















 Podoba wam się, mam nadzieję. Piszcie komy, Baju <3
 

-

3 komentarze:

  1. Super, fajny rozdział
    odwdzięcz się i wchodź do mnie
    kto-zna-violette.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. jest super :) czekam na next :) i zapraszam do mnie opowiadanietini.blogspot

    OdpowiedzUsuń